Biznes dla zwykłych ludzi

Odczarować MLM!

Wielka przeprowadzka i nowe możliwości

Witaj, zapowiadana w moim poprzednim wpisie „przerwa na reklamy” nieco się przedłużyła:-) Jej powodem nie było jednak moje lenistwo i brak chęci do pisania. Spokojnie! Mam jeszcze o czym pisać i nieraz Cie jeszcze zaskoczę:-) CO w takim razie działo się przez ten czas?

Jak wiesz, z mojego „wstępniaka” ten blog był dla mnie próbą. Tak naprawdę, założyłem go, by móc podzielić się kilkoma moimi refleksjami i sprawdzić, czy jest ktoś, kogo moje „wynurzenia” w jakikolwiek sposób interesują. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że TAK! Podglądając statystyki bloga byłem wręcz zdumiony ilością odwiedzin w ciągu pierwszych 2 tygodni jego istnienia. To uzmysłowiło mi, że sprawa jest poważniejsza, niż początkowo myślałem i warto potraktować odwiedzających i czytających z należytym szacunkiem.  Potraktować, jak mile widzianych i oczekiwanych gości.  Jak wiesz w sprawach internetowych jestem kompletnym laikiem.  Właściwie byłem laikiem, bo przez ten miesiąc i w tej dziedzinie sporo się wydarzyło.  Poznałem arcyciekawych ludzi którzy dali mi całkiem sporo wiedzy, pokazali narzędzia i nauczyli jak się nimi posługiwać.  To wszystko spowodowało, że przeniosłem bloga na profesjonalną domenę, tak by było Ci łatwiej do mnie trafić, ale też kompletnie go przerobiłem i przeniosłem w inne miejsce. Postanowiłem poznać i spróbować tego, o czym ostatnio głośno się mówi. Tym czymś są narzędzia oferowane przez portal GVO, który za niecałe 30 zł miesięcznie oferuje wszystko co potrzebne, by zrobić swoją własną stronę, połączyć  ją z narzędziami które ułatwiają mi komunikację z Tobą. Dodatkowo za pośrednictwem GVO mam również możliwość organizowania wideokonferencji, a pomysł zorganizowania takowych chodził mi po głowie już od kilku lat. Obecnie nad tym właśnie pracuję. Chcę przygotować cały ich cykl. Dotyczył będzie oczywiście inwestowania. Dowiesz się w ich trakcie rzeczy o których nie powie Ci żaden doradca ani agent, a które pozwolą Ci skutecznie, a zarazem bezpiecznie inwestować. To wiedza która zamieni się na konkretną, żywą gotówkę na Twoim koncie! Zapewniam, że warto się tu zarejestrować, bo webinary będą adresowane wyłącznie do subskrybentów (żeby uniknąć posądzenia o spam i obecności na webinarach osób, których ta tematyka nie interesuje). Jeśli nadal podtrzymujesz swoje zainteresowanie tematyką bloga to zapraszam Cię pod nowy adres:

http://mirekkucharczyk.pl

Pamiętaj również, że jeśli rejestrowałeś się tu, to pod nowym adresem musisz zarejestrować się powtórnie.

I jeszcze jedno! Jeśli chcesz również zaistnieć w sieci podobnie jak ja, to skorzystaj z dzisiejszego webinaru którego gościem będzie facet który naprawdę zna się na marketingu w internecie. To Mike Filesame – facet który zarobił w którkim czasie miliony dolarów przenosząc swój biznes w branży motoryzacyjnej do sieci. Zaprzaszam Cię już dziś na godzinę 20:30 pod adres:

http://www.gvoacademy.com/polska/?id=m2703

Ale pamiętaj, loguj się już teraz, bo na konferencji Mika spodziewanych jest ok. 2000 gości, więc mogą być problemy z logowaniem!

15 grudnia 2011 Posted by | Ogólna | Dodaj komentarz

Sam zadbaj o swoją Niepodległość!

To miał być dziś właściwy tekst. Poprzedni to emocje wywołane tym co dziś dzieje się w Warszawie. Nie będę do tego wracał.

Pierwszą część tego wpisu dedykuję naszym politykom i tym którzy tak pięknie dziś piszą o wartościach, silnym państwie i Niepodległości.

Fascynuje mnie Skandynawia. Kraina Wikingów – twardych ludzi północy. Fascynuje mnie ich sposób myślenia i działania wykuty przez wieki północnym klimatem. Nie odpuszczam nigdy okazji gdy mogę pojechać lub popłynąć do Szwecji, Norwegii czy Danii. Oprócz wrażeń czysto estetycznych – to przepiękne rejony Europy – zawsze wracam bogatszy o doświadczenia. Dlatego też, gdy słyszę w radiu czy telewizji cokolwiek o Skandynawii, to zawsze słucham ze szczególna uwagą. Tak też było na początku sierpnia podczas jednej z moich podróży po Polsce. Nie pamiętam dokąd wtedy jechałem. To był czas kiedy sporo mówiło się o Norwegii w kontekście zamachów z 22 lipca na wyspie Utoya w Oslo. Jednak wtedy, na początku sierpnia, temat zamachu, nieco już przebrzmiały, ustąpił miejsca tematom gospodarczym. Od dawna interesowałem się fenomenem gospodarczym Norwegii, więc tym bardziej z uwagą słuchałem audycji zwalniając nieco i ustawiając głośniej samochodowe radio tak, by nic mi nie umknęło. Już dawno wiedziałem, że w Norwegii nie ma problemu zadłużenia, że to kraj mądrze rządzony i mimo najwyższych w Europie, a może i na świecie podatków, Norwedzy chętnie je płacą w poczuciu obowiązku i odpowiedzialności za swoje państwo. Płacą, bo wiedzą jak ich państwo się im za ten obowiązek odwdzięcza. Płacą, bo wiedzą jak ich pieniądze są przez ich państwo wydawane. Wiedzą, że mądrze, racjonalnie, oszczędnie i z korzyścią dla nich samych. Jednak wtedy dowiedziałem się o czymś co mną wstrząsnęło i trzyma mnie do dziś, stając się niemal motorem mojego działania. To tak jakby przyszło olśnienie! 🙂 To coś, to kwota rezerw walutowych zgromadzonych przez Norwegię. Kwota którą gdyby chcieć napisać jako liczbę, nie zmieściłaby się na kartce papieru wielkości A4.

Przyznasz, że to fenomen?

W czasie, gdy rządy większości krajów zastanawiają się skąd pożyczyć pieniądze, by zatkać dziury w systemach socjalnych i emerytalnych jakie zbudowali dla swoich obywateli, w czasie panowania agencji ratingowych publikujących oceny wiarygodności kredytowych państw, banków, instytucji i wielkich korporacji, w czasie kiedy wydaje się gigantyczne pieniądze na działania PR i marketingowe by tylko pokazać innym, że nie jest u nas źle i jesteśmy wiarygodni, w czasie gigantycznego kryzysu zadłużenia USA, Japonii, Włoch, Francji, Hiszpanii, Grecji, Portugalii, w takim czasie, gdzieś z dala od tego zgiełku jest sobie Norwegia z gigantycznymi rezerwami walutowymi. Mało tego, te rezerwy są odpowiednio i mądrze przez Norwegię lokowane, dając państwu dodatkowy dochód i powodując, że…. ciągle dynamicznie rosną!!!

To jednak jeszcze nie to co mną wstrząsnęło i doprowadziło do olśnienia. To dopiero fundament. Mocny fundament tego co za chwilę w Norwegii może nastąpić.

Czy już domyślasz się o czym chcę napisać dalej? Domyślasz się, co zrobiło na mnie gigantyczne wrażenie?

Otóż, ekonomiści norwescy obliczyli, że przy tym stanie rezerw i przy tej dynamice ich wzrostu najdalej w roku 2020 Norwedzy nie będą musieli pracować!!! Już za 8 lat Norwegię stać będzie, by utrzymać swoich obywateli wyłącznie ze środków pochodzących z odsetek od zgromadzonego przez ich państwo kapitału. Mało tego! Najdalej w 2030 roku stan tych rezerw będzie tak wysoki, że nawet gdyby państwo norweskie rzeczywiście zaczęło wypłacać pensję wszystkim swoim obywatelom w wysokości dzisiejszej norweskiej średniej krajowej (urealnionej o wskaźniki inflacji), bez względu na to czy pracują czy nie, to i tak, wszystkie odsetki od zgromadzonych rezerw nie zostaną wykorzystane, a więc rezerwy te nie tylko nie zostaną naruszone, ale dalej będą rosły!!!

Co ta wiedza może dać mnie i Tobie? Co możemy z nią zrobić i czy przez sam fakt, że właśnie się o tym dowiedziałeś czujesz się szczęśliwszy? A może bogatszy???

Przez te kilka miesięcy jakie minęły od dnia w którym słuchałem tej audycji zadawałem sobie te pytania niemal codziennie. I codziennie różne pomysły przychodziły mi do głowy.

Pierwsza myśl, to wyjechać do Norwegii i postarać się zostać farbowanym Norwegiem. Tą myśl jednak odrzuciłem. Nie mam postury wikinga o ognistych długich włosach, z brodą do pasa i zawiązaną na jej końcu kokardką, więc przefarbowanie nie bardzo by się udało. Następna koncepcja, jaka mi się rodziła w głowie: może nasi politycy zaczną wreszcie mądrze wydawać i lokować pieniądze z naszych podatków i składek emerytalnych, wszak wybory miały być tuż tuż. Zacząłem ich uważniej słuchać i w konsekwencji po raz pierwszy oddałem w wyborach całkiem świadomie i z premedytacją głos nieważny. Nie usłyszałem bowiem z żadnej strony nawet cienia realnych koncepcji zmierzających do podobnego celu jaki już zaraz osiągną Norwegowie. Żadnych pomysłów poza pieprzeniem o wartościach, symbolach, zielonych wyspach czy Budapeszcie w Warszawie. Właściwie dobrze się stało, bo dzięki temu wiem, że nie po to politycy idą do polityki, by zajmować się naszymi, obywateli, sprawami. Idą po swoje, a nie nasze. Opcja wiary w rozsądek polityków szybko upadła:-) Ponadto mam w pamięci jak łatwo politycy sięgnęli po pieniądze które miały budować nasze emerytury w OFE. Taką maleńką choćby namiastkę tego o czym dziś piszę w kontekście Norwegii i zapowiadają, że sięgną po więcej. A rezerwa demograficzna? A rezerwa rewaluacyjna? Zostało po tym tylko wspomnienie, reszta zginęła w bezdennych czeluściach naszego chorego systemu emerytalnego i równie niewydolnej i kapitałochłonnej administracji państwowej i samorządowej.

Czy ty też masz jeszcze nadzieję, że nasze państwo zadba o Ciebie – swojego obywatela?

Ja tej nadziei nie mam. Nie mam cienia złudzeń, że tak może się stać. Nie mam, bo wiem, że ludzie którzy są w polityce, bądź do niej aspirują nie maja wiedzy, ani umiejętności z zakresu inteligencji finansowej. Nie mają też nawyku oszczędzania, odkładania i inwestowania zebranych w ten sposób środków. Ops… przepraszam:-) Maja nawyk odkładania. Nawet perfekcyjnie wypracowany. Nawyk odkładania…. wszystkiego na później. Zwłaszcza trudnych decyzji:-) Dlatego ja już wiem:

Nikt nie zadba o moje sprawy lepiej niż ja sam!

Jeśli myślisz podobnie, to zapraszam Cię do tego by przejść z etapu „czy” do etapu „jak”, o czym w następnym moim wpisie.

11 listopada 2011 Posted by | Inwestowanie, Ogólna | , , , , , , , , , , , | 1 komentarz

Jaką Niepodległość dziś właściwie świętujemy?

Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie temat, który chciałbym poruszyć, ale jakoś nie mogłem do tej pory zmobilizować się do tego, by wreszcie nadać mu formę pisaną. Stało się to wczoraj, bo dodatkowo dostałem do testów ciekawy program który pozwolił mi zobaczyć w konkretnych liczbach to co chciałem napisać. I napisałem. I chciałem zamieścić dziś rano, by jeszcze zanim tekst „zawiśnie” na blogu spojrzeć nań chłodnym okiem. Spojrzałem. Ale wcześniej zajrzałem na Onet, FB, parę innych portali i obejrzałem wiadomości. Udzielił mi się nastrój tego wyjątkowego dnia i postanowiłem wszystko zmienić:-)

Dziś Nasze Święto Niepodległości. 11.11.11. Ciekawa data prawda? Taka magiczna. Może to właśnie magia tych liczb sprawiła, że na Naszą Niepodległość postanowiłem spojrzeć zupełnie inaczej? Ale, ale!!!! O jakiej Niepodległości właściwie mówimy??? Dlaczego jest tak, że przez nasze miasta maszerują dziś setki manifestacji, które miast cieszyć się tą Niepodległością skaczą sobie wzajemnie do gardeł??? Dlaczego jest tak, że jedni pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie krzyczą „Tu jest Polska”, a zaraz obok, kilkaset metrów dalej Prezydent, przedstawiciele rządu, Sejmu i Senatu RP składają kwiaty pod Pomnikiem Nieznanego Żołnierza. Tu nie słychać tego samego wołania, że „tu jest Polska”. To co, tu jej nie ma??? Nie ma jej w miejscu pamięci o setkach tysięcy polaków poległych na polach bitew całego świata w imię Wolnej i Niepodległej Rzeczypospolitej? I skoro ta Polska jest na Krakowskim Przedmieściu, to znaczy, że w moim ogrodzie na który właśnie patrzę pisząc ten tekst, jej nie ma? A jaka Polska jest dziś na Placu Konstytucji? Czy nie popadliśmy w paranoję? A może po prostu dajemy się manipulować paru politykom którzy próbują nam sprzedać swoją wersję, swoją definicję Niepodległości? Jak długo będzie to jeszcze trwało? Jak długo będziemy śnić nasz sen o Niepodległej Polsce? Polsce silnej i bogatej.

Zaraz, zaraz! Moment! Silnej i bogatej??? Jakiej silnej??? Jakiej bogatej??? A jeśli nie silnej i nie bogatej, a wręcz zadłużonej po uszy wobec obcych państw jak i własnych obywateli to Niepodległej??? Czy państwo zadłużone może być niepodległe? A czy obywatel takiego państwa zadłużony w bankach (nie ważne, czy polskich, czy zagranicznych), zadłużony w zusie, zadłużony w urzędzie skarbowym, w swojej spółdzielni mieszkaniowej, gazowni, wodociągach, telekomie i u swoich sąsiadów, czy taki obywatel jest niepodległy??? Czy państwo w którym takich obywateli liczy się w milionach może być niepodległe??? Czy państwo łupiące swoich obywateli jak popadnie i gdzie popadnie może być państwem niepodległym???

 Jaką Niepodległość dziś właściwie świętujemy?

Pytam, bo nie wiem:-(

11 listopada 2011 Posted by | Ogólna | 2 Komentarze

Wstępniak czyli coś na powitanie:-)

Witam:-)

Od wielu miesięcy znajomi mówią mi: załóż bloga. Do tej pory konsekwentnie odmawiałem. Powodów było całkiem sporo.

Po pierwsze: nie znam się na tym.
Po drugie: nie jestem systematyczny.
Po trzecie: nie mam czasu.
Po czwarte: nie wiem, czy będę wystarczająco konsekwentny by regularnie coś napisać.
Po piąte: ……. pewnie gdybym tak wypisywał to byłoby i „po setne” 🙂

Bo tak w życiu jest, że jak dostajemy jakąkolwiek propozycję by coś nowego rozpocząć, podjąć jakieś nowe działanie, a już nie daj Boże wziąć na siebie jakiekolwiek ryzyko i odpowiedzialność, to wtedy jak z rękawa jesteśmy w stanie często bez zająknienia podać choćby i 100 powodów dla których nie zajmiemy się tym czymś.  Czy też tak masz?

Z drugiej strony czasami, żeby jednak podjąć to nowe działanie wystarczy jeden, silny, wewnętrzny powód. Taki wychodzący gdzieś spod samego serca. Taki MÓJ.
Na szczęście, w moim przypadku, tych MOICH powodów jest nieco więcej niż jeden, a kilka istnieje już jakiś czas. Najważniejsza jest jednak moja wewnętrzna potrzeba oddania Wam tego, co ja dostałem od innych. Bo tak jakoś jest, że od wielu lat mam szczęście spotykać na swojej drodze wspaniałych ludzi od których mogę czerpać garściami wiedzę, ze strony których mogę liczyć na pomoc i wsparcie często w bardzo trudnych dla mnie sytuacjach. I nie zawsze mam sposobność za te wszystkie dary które z pokorą przyjmuję, właściwie się odwdzięczyć.  Tak jakoś w naszej kulturze jest i funkcjonuje to już na zasadzie niemal przysłowia, że „dziś ja pomogę tobie, a jutro ty pomożesz mnie”. To nie jest szczęśliwa zasada! Po pierwsze rodzi zobowiązanie, a to stawia pod znakiem zapytania szczerość intencji bezinteresownej pomocy, a po drugie, często nie mamy okazji do tego by zrewanżować się konkretnej osobie za udzielone nam wcześniej przez nią wsparcie. Na szczęście, wiele lat temu przytrafiła mi się ciekawa przygoda dzięki której poznałem mądrzejszą zasadę. Jechałem wtedy nocą ze szwedzkiej Karlskrony do Bjursas, małego miasteczka na północy Szwecji w przepięknej krainie zwanej Dalarna. Przyzwyczajony już do funkcjonowania w kraju z gospodarką rynkową nie zatankowałem do pełna paliwa tylko wprost z promu udałem się w ponad 600 kilometrową podróż. Zupełnie nie przyszło mi do głowy, że w nocy mogę nie spotkać na trasie czynnej stacji benzynowej:-) Na domiar złego wyobrażałem sobie szwedzkie drogi dokładnie tak jak polskie: pełne samochodów i wielkich ciężarówek przez całą okrągłą dobę. Nic bardziej mylnego!!! Mimo, że dróg nie ma tam wiele, zwłaszcza asfaltowych, to bywały godziny kiedy nie mijało mnie kompletnie nic! I to na jednej z głównych tras łączących jeden południowo-zachodni kraniec Szwecji z drugim, północno-wschodnim zwieńczonym moim najpiękniejszym miejscem na świecie czyli przylądkiem NordCup. Skandynawia jest piękna, więc nic dziwnego, że jadąc sobie spokojnie i podziwiając ją z bliska zupełnie nie zauważyłem, że skończyło się paliwo:-) I tak ok. 1-szej w nocy stanąłem gdzieś w lesie, zupełnie bez świadomości gdzie właściwie jestem (to nie były czasy GPS-ów) i tak sobie stałem przez całkiem długi czas rozmyślając co zrobić:-) Nie miałem paliwa, nie znałem szwedzkiego, nie wiedziałem gdzie jestem, nie znałem tutejszych zwyczajów, a tym bardziej nie wiedziałem gdzie mogę znaleźć najbliższą stację benzynową:-) I tak by mogło zostać. Np. do rana:-) Na szczęście po prawie godzinie przejeżdżał samochód. Nawet nie wiedziałem czy machać i próbować zatrzymać bo jak właściwie mam powiedzieć czego potrzebuję i co się stało? Tymczasem szwedzki kierowca zatrzymał się sam. Pokazałem tylko na wlew paliwa. Nic więcej. Zrozumiał. Pokazał siedzenie w swoim samochodzie, a ja zrozumiałem, ze mam wsiąść:-)))) Nie sądziłem, że będzie tak łatwo! Potem w drodze okazało się, że on zna całkiem nieźle niemiecki i trochę angielski, a nawet parę słów po rosyjsku, więc już mięliśmy spory zasób słów które wspólnie rozumieliśmy:-) Jechaliśmy dobre pół godziny po asfalcie, po czym zjechaliśmy w las i następne kilkadziesiąt minut poruszaliśmy się w leśnej gęstwinie między górami po klasycznej szutrowej drodze. Wreszcie dojechaliśmy do leśnej osady. Szwed wysiadł, podszedł do czegoś co przypominało beczkowóz, wziął stojący obok niego kanister i napełnił „po korek”. Po czym bez słowa zapakował kanister do bagażnika i ruszyliśmy w drogę powrotną. Gdy dojechaliśmy sam wlał zawartość kanistra do mojego baku. Zdumiony, acz szczęśliwy przyglądałem się temu z rozdziawioną gębą. Gdy skończył sięgnąłem po portfel i zapytałem ile mam zapłacić za pomoc. Szwed uśmiechnął się, złapał mnie za rękę kierując ją spowrotem do mojej kieszeni razem z portfelem, po czym w kilku językach jednocześnie (trochę po angielsku, trochę po niemiecku, rosyjsku i pewnie po szwedzku) wypowiedział zdanie które zrozumiałem tak: „dziś ja pomogłem tobie, a ty jutro pomóż komuś innemu”. Powiedział to kilka razy, tak by być pewnym, że zrozumiałem właściwie. I zrozumiałem. Mało tego: zapamiętam to do końca życia!!! Czyż nie jest to mądrzejsze od naszego polskiego: „dziś ja pomogłem tobie, a jutro ty pomożesz za to mnie”???

Z wieloma osobami które mi pomogły nie mam już dziś nawet kontaktu. Tak bywa. Nie mogę się wiec im odwdzięczyć, ale korzystając z lekcji jaką dostałem wiele lat temu od szwedzkiego kierowcy mogę dziś pomóc innym. I to jest jeden z głównych powodów mojej dzisiejszej decyzji. Pomyśl jednak, czy zasada „dziś ja pomogłem tobie, a ty jutro pomóż komuś innemu” nie jest Ci jednak znana??? Ciekawy jestem Twojej opinii na ten temat:-)

Decyzja zapadła. Ale o czym będziesz mógł w przyszłości poczytać na moim blogu??? O wielu sprawach. Przede wszystkim o moich pasjach: żeglarstwie, inwestowaniu, trochę pewnie o czymś co dziś funkcjonuje jako „inteligencja finansowa”, ale myślą przewodnią będzie to co wisi pod tytułem mojego bloga: „Odczarować MLM”. MLM to też jedna z moich pasji. Ale patrzę na to zupełnie inaczej niż zdecydowana większość uczestników multilevelmarketingowej społeczności. Jestem urodzonym liberałem (spokojnie!!!!! Nie jadam dzieci!!!) i do MLM podchodzę bardzo liberalnie i biznesowo. Wręcz narzędziowo. Bo to biznes jak każdy inny. To biznes sprzedaży, uczenia sprzedaży, budowania zespołów sprzedażowych i uczenia budowania zespołów sprzedażowych, a być profesjonalnym sprzedawcą to brzmi dumnie! A jak Ty myślisz?

P.S. Spodziewam się krytyki ze strony profesjonalnych blogerów. I już teraz pragnę wytłumaczyć:-) Wiem, że od strony informatycznej jest tysiące blogów które wyglądają lepiej. Wiem, że domena i inne pierdoły…:-) Ale ja się na tym kompletnie nie znam i nawet nie chcę się znać. Nie mam ambicji bycia superhiperblogerem.  Mój blog ma być miejscem gdzie spokojnie i bez wariactwa po prostu sobie rozmawiamy:-) Acz jeśli uważasz, że możesz mi w prosty sposób pomóc podpowiadając jak uruchomić tu proste funkcjonalności które Tobie jako czytelnikowi mogą w czymś pomóc, to chętnie z takiej pomocy skorzystam. I już mam nawet pierwsze pytanie: jak zrobić, żeby w formularzu w którym wpisujesz swój komentarz było miejsce na Twoje imię, nazwisko, e-mail i np stronę www tak jak to jest np. u ….. Maćka Maciejewskiego, czy Piotrka Wajszczaka???

1 listopada 2011 Posted by | Ogólna | , , , , , , | 1 komentarz